ISIDORUS
Milowy krok na drodze wiary Drukuj
piątek, 9 maja 2008, 0:00
Dodał: (Admin)
Pierwsza Komunia święta to dzień, który wywiera swoje niezatarte piętno na psychice i dalszym rozwoju religijnym dziecka. Jest też ukoronowaniem długich przygotowań i kilkuletnich wysiłków rodziców i wychowawców…

Pierwsza Komunia święta jest bardzo ważnym wydarzeniem w życiu religijnym człowieka, i to z dwóch zasadniczych powodów. Po pierwsze, Eucharystia (obok chrztu i bierzmowania) jest jednym z tzw. sakramentów wtajemniczenia chrześcijańskiego. Katechizm Kościoła nazywa je fundamentami całego życia chrześcijańskiego, przez które wierzący w Chrystusa „w coraz większym stopniu osiągają skarby życia Bożego i postępują w doskonałej miłości” (KKK 1212). Jednak poprzedzona sakramentem pokuty Eucharystia jest z reguły pierwszym przeżywanym świadomie tak intensywnym przeżyciem religijnym. Stąd też bardzo mocno zapisuje się w pamięci dziecka nie tylko sam dzień I Komunii, ale także cały kontekst przygotowań do tej chwili, nastrój i klimat przygotowań oraz oczekiwania. Co jest najważniejsze? W tak ważnej dla siebie chwili dziecko potrzebuje pomocy. Potrzebuje kogoś, kto przeprowadzi je przez te wydarzenia. Powinni być to przede wszystkim rodzice, wspierani przez księży i katechetów. Niestety, często patrząc na towarzyszący przygotowaniom zamęt, trudno oprzeć się refleksji, że spotkanie z Jezusem jest spychane gdzieś na dalszy plan, a przeżycie religijne przegrywa z dyskusją o strojach, zaproszeniach, kamerze video i prezentach. Nie bez winy są media, które w maju zwykle zasypują nas reportażami i felietonami, ukazującymi Pierwszą Komunię świętą jako przedsięwzięcie czysto marketingowe, sprowadzając całą uroczystość do dwóch prostych pytań: co i za ile? Dzieci mają prawo czuć się zagubione – niestety, cierpi na tym ich psychika, nierzadko także dalszy rozwój religijny. Drogi wyjścia Co zatem zrobić, aby Pierwsza Komunia święta była rzeczywiście przeżyciem religijnym? Na pewno wymaga to zaangażowania i wspólnej pracy rodziców, katechetów i kapłanów. W wielu parafiach zdaje egzamin wprowadzenie całorocznych, obowiązkowych katechez dla rodziców (przynajmniej dwa razy w miesiącu). Oczywiście, wprowadzenie ich po raz pierwszy spotyka się przeważnie z falą protestów, a podstawowym argumentem jest brak czasu i stwierdzenie, że ksiądz „wydziwia i się czepia”, jednak zdecydowana postawa i wytłumaczenie, że chodzi tu przede wszystkim o dobro dziecka zwykle pozwalają ten opór przełamać. Takie spotkania są okazją do bliższego poznania rodziców, do bieżącego informowania ich o postępach lub problemach dziecka, do rozmowy i wyjaśniania różnych wątpliwości. Wszelkie sprawy organizacyjne powinny być z zasady poruszane niejako na marginesie, już po zasadniczej części katechezy. I chociaż czasem są tym najbardziej oczekiwanym przez rodziców punktem, taka kolejność pomaga ustawić właściwą hierarchię ważności spraw i uświadomić, co tak naprawdę jest tu najważniejsze. Zadanie rodziców Trzeba też pamiętać, że katecheta czy ksiądz na spotkaniu nie zrobi wszystkiego. Podczas lekcji religii nie nadrobi tego, co było zaniedbywane przez kilka lat. Rozbrajająca wręcz jest beztroska rodziców, którzy twierdzą, że nie będą uczyć dziecka pacierza, ponieważ „w drugiej klasie i tak nauczy się na religii”. A tymczasem pierwsze lata życia dziecka są kluczowe dla jego rozwoju. Jego umysł chłonie wiedzę jak gąbka – brak w rozmowach z rodzicami i rówieśnikami tematów dotyczących wiary, religii, życia Kościoła powoduje poważną lukę w całej wiedzy o życiu i świecie. Jeśli jednak rozwój religijny rodziców zatrzymał się gdzieś w okolicy sakramentu bierzmowania, to co są oni w stanie przekazać swoim pociechom? Szlachetna prostota Dobrą (choć czasem również trudną) rzeczą jest także dążenie do tego, by uroczystość I Komunii świętej była możliwie jak najbardziej pozbawiona zbędnej pompy i przepychu. Szlachetna prostota nieraz jest bardziej przemawiająca do serca, niż bizantynizm i potok słów (mieliśmy okazję przekonać się o tym choćby oglądając transmisję z pogrzebu Jana Pawła II). Stąd też godne pochwały jest dążenie do wprowadzania dla wszystkich dzieci jednolitego stroju – i to stroju liturgicznego. Podobnie zatroszczenie się o porządek w czasie samej uroczystości doda jej więcej splendoru, niż tłum kamerzystów i fotografów, którzy tylko powodują niepotrzebny zamęt i rozproszenie. Bardzo drażliwa i trudna do rozwiązania bywa też kwestia prezentów. Co zrobić, by nie przysłoniły one dziecku spotkania z Jezusem? Wobec pewnego rodzaju psychozy komercji i konsumpcji, która zatacza coraz szersze kręgi, jest to zadanie bardzo trudne. Jest to raczej długofalowe wyzwanie nad przemianą naszej mentalności, niż jednorazowy problem. Tu naprawdę najwięcej zależy od rodziców i rodziny oraz ich gotowości do ewentualnego „pójścia pod prąd” pewnych niewłaściwych schematów, które wytworzyły się w naszym społeczeństwie. Koniec czy początek? Jedno jest pewne – Pierwsza Komunia święta jest wydarzeniem bardzo ważnym dla dziecka i całej rodziny. Jednak przygotowanie do niej nie powinno ograniczać się tylko do ostatnich, poprzedzających ją tygodni. Tak naprawdę rozpoczyna się ono już w momencie urodzin dziecka – poprzez otoczenie go miłością i decyzję o chrzcie. Chrzest dziecka połączony jest z deklaracją rodziców i chrzestnych, którzy temu małemu człowiekowi pragną przekazać swoją wiarę. Komunia jest zwieńczeniem pierwszego etapu tych wysiłków. Ona jednak ich nie kończy. Tak naprawdę powinna być początkiem wspaniałej przygody – życia dziecka w obecności Jezusa, który dał nam siebie w Eucharystii i rozwijania daru wiary. Może być też dla rodziców okazją, by na nowo ten dar odkryć, a także uporządkować i odświeżyć (lub umocnić) własne życie religijne. Zechciejmy zatem potraktować Pierwszą Komunię świętą swojego dziecka jako dar i szansę, a nie jako dopust Boży.

autor: Ks. Andrzej Adamski źródło: Echo Katolickie

Powyższy artykuł w całości przeczytasz w aktualnym wydaniu tygodnika "Echo Katolickie"
Więcej informacji o tygodniku "Echo Katolickie" przeczytasz tutaj